Nadieżda i Dmitrij zostali nowymi mieszkańcami Tomaszowa Mazowieckiego. Mama i syn przyjechali do naszego miasta na zaproszenie Gminy. Prezydent Marcin Witko oficjalnie powitał nowych tomaszowian. Podczas spotkania nie zabrakło wzruszeń.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Polska daje możliwość powrotu do Ojczyzny każdemu rodakowi. To wielki zaszczyt dla nas, że Pan Prezydent Marcin Witko odwiedził nas w nowym polskim mieszkaniu – mówią Nadieżda i Dmitrij. - Mama często opowiadała mi o swojej babci Stefanii i dziadku Ludwiku Łukowskich, których wraz z dziećmi pewnej nocy w 1936 r. wyrzucono z domu znajdującego się w okolicach Żytomierza i deportowano na azjatycki, kazachski step, gdzie nie było żadnych osad. Sami Polacy musieli je sobie założyć, zaczęli więc od ziemianek. W drodze troje dzieci pradziadków umarło, a dwóch synów przeżyło: Józef i Franciszek. Prababcię i pradziadka rozdzielono. I tak mieli szczęście – do domów innych Polaków po prostu przychodzili i zabijali – opowiada Dmitrij.
Nie można było uciec, panował reżim – specpieriesielieńcy co miesiąc meldowali się u komendanta, zakazano im korespondencji z bliskimi i zabroniono swobodnego poruszania się. Nie starczało jedzenia i opału. Choroby i śmierć były na porządku dziennym. - A jednak pradziadkowie wytrzymali – mówi Dmitrij. - Pomogła im przetrwać religia. Później nie mogli oficjalnie posługiwać się językiem polskim, gdyż dla Polaków nie było pracy, a dla ich dzieci szkół - dodaje. Dopiero po śmierci Stalina w 1956 roku zostali wyzwoleni, czyli zlikwidowano przymusowym przesiedleńcom pewne ograniczenia i specjalny nadzór nad Polakami.
- Jestem dumny, że podjąłem decyzję, żeby z mamą przyjechać do Polski, by zobaczyć i poznać ojczyznę przodków – wyjaśnia Dmitrij, który chce tu pracować i studiować. - Mam Kartę Polaka. Czuje się Polakiem. Uczyłem się języka ojczystego w Stowarzyszeniu Polaków w Kokszetau. Spotykałem tam wielu rodaków przyjeżdżających z Polski. Chętnie słuchałem ich opowieści. Chodziłem do Szkoły Języka Polskiego. Znam dość dobrze polską literaturę, historię, sztukę. Drogie są mi polskie tradycje i zwyczaje. Jestem katolikiem, podobnie jak moja mama. Czwartek 27 czerwca 2019 roku to jak na razie najszczęśliwszy dzień w moim życiu - kończy.
Przypomnijmy, w ramach procedury repatriacyjnej, którą miasto rozpoczęło na mocy uchwały Rady Miejskiej z 2017 roku, Gmina obowiązała się zapewnić rodzinie lokal mieszkalny na podstawie umowy najmu na czas nieokreślony, opłacić składki ubezpieczeń społecznych oraz udzielić wsparcia w zakresie świadczeń rodzinnych i świadczeń z pomocy społecznej. Po znalezieniu pracy rodzina przejmuje wszystkie opłaty. Procedura została przeprowadzona we współpracy z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji za pośrednictwem Wojewody Łódzkiego.
Mamy nadzieję, że nowi mieszkańcy zostaną ciepło przyjęci przez tomaszowian i szybko poczują się jak u siebie.