Set nr 1 padł łupem Ozorkowa 25:23. Przez jego większą część trwała walka punkt za punkt. Momenty świetnej gry Lechii, czy to w polu zagrywki (Musiał, Neroj), czy w ataku (Musiał, Janikowski) przeplatane były błędami w pozostałych elementach. Losy seta ważyły się do ostatnich piłek.
Początek seta nr 2 nie napawał optymizmem. Goście szybko wyszli na prowadzenie 3:1. Jednak Lechia, małymi krokami zaczęła wracać do swojej gry przejmując inicjatywę w polu zagrywki i na siatce. Jej przewaga zaczęła się systematycznie powiększać. Dobrze wyglądało przyjęcie (Guz, Janikowski) i atak (Janikowski, Musiał). Konsekwencja w grze opłacała się. Przy stanie 19:13 dla Lechii, nikt nie miał wątpliwości, że losy tego seta są przesądzone. Asem serwisowym zakończył tę część Maciej Janikowski.
Set nr 3 to prowadzenie Ozorkowa do stanu 20:18. Przez większość seta Lechia przeplatała dobrą grę zagrywką (Neroj) z błędami w obronie, a skuteczny blok z zatrzymanymi atakami. Ozorków nadal dobrze przyjmował i utrzymywał zagrywkę na dobrym poziomie, a to dzięki, m.in. Mateuszowi Kowalskiemu (przyjmujący tomaszowskiej drużyny z poprzedniego sezonu). Gra nerwów trwała do samego końca seta, który Lechia wygrała 29:27.
W secie nr 4, pomimo wyrównanej gry na początku, gra Ozorkowa kompletnie się posypała. Lechia wróciła do swojej dobrej gry z początków sezonu. Można było odnieść wrażenie, że zawodnicy złapali wiatr w żagle. Widać było radość z gry. Od stanu 18:10 dla Lechii, goście nie zdobyli ani jednego punktu. Pod koniec seta efektownymi asami serwisowymi popisał się Jakub Guz, przyjmujący Lechii.
Lechia 3:1 Bzura (23:25, 25:18, 29:27, 25:10)
Lechia w składzie: Bartłomiej Neroj (k), Michał Mysera, Maciej Janikowski, Patryk Laskowski, Michał Cymerman (l), Jakub Guz, Mariusz Pruski, Rafał Obermeler, Patryk Kucharski, Wiktor Musiał, Damian Migała, Daniel Reszka.
Sztab: Tomasz Migała, Bartłomiej Rebzda, Andrzej Zając, Wojciech Dębiec (najlepszy statystyk na świecie)
Źródło: KS Lechia